
Fed nie daje rynkom wytchnienia. Spadkowa seria Nasdaqa
6 września, 20222022-09-06 22:05
publikacja
2022-09-06 22:05


Amerykanie powrócili po wydłużonym weekendzie w minorowych
nastrojach. Taniały tak akcje jak i obligacje skarbowe. Nad wszystkim wisiał cień Rezerwy Federalnej szykującej
się do kolejnych podwyżek stóp procentowych.
W poniedziałek nowojorskie giełdy były zamknięte z powodu corocznego
Święta Pracy. We wtorek rynki wróciły do spadków obserwowanych w poprzednim
tygodniu. S&P500 zakończył pod kreską 6 z ostatnich 7 sesji. Tym razem
stracił jednak tylko 0,41% i zakończył dzień na poziomie 3 908,19 pkt.
Nasdaq wydłużył spadkową serię do siedmiu sesji z rzędu. Coś
takiego nie przydarzyło się temu benchmarkowi od listopada 2016 roku, co
pokazuje, jak słabe są obecnie nastroje na Wall Street. Dow Jones po utracie
0,55% zameldował się na poziomie 31 145,30 pkt.
Wszystko wciąż rozbija się o spekulacje związane z
nadchodzącymi podwyżkami stóp procentowych w USA. Analitycy już do znudzenia
przypominają inwestorom, że we wszystkich poprzednich cyklach Fed nie kończył
podwyżek stóp procentowych, dopóki te nie przewyższyły bieżącej inflacji CPI.
Sytuacja na dziś wygląda tak, że górny
przedział stopy funduszy federalnych wynosi 2,5%, a
inflacja CPI za lipiec to 8,5%. Przestrzeń do podnoszenia kosztów kredytu
jest więc ogromna.
Rynek terminowy liczy, że na wrześniowym posiedzeniu FOMC
zapadnie decyzja podniesieniu stóp procentowych o 75 pb. (72% szans) oraz o
kolejne 50 pb. w listopadzie. Włącznie z podwyżką grudniową ma to dać poziom
stopy funduszy federalnych rzędu 4% pod koniec 2022 roku. Realizacja tego
scenariusz oznaczałaby dalszy spadek wycen akcji i obligacji za sprawą
obniżenia bieżącej wartości przyszłych przepływów pieniężnych generowanych
przez te instrumenty.
Sytuację dodatkowo komplikują dane nadchodzące z gospodarki
USA. Z jednej strony widzimy ostre hamowanie na rynku nieruchomości oraz pogarszającą
się kondycję konsumenta., Ale z drugiej dane pokazują wciąż silną presję
inflacyjną i mocny rynek pracy. We wtorek bardzo niejednoznaczne raporty
nadeszły z sektora usługowego, wytwarzające ponad 70% PKB Stanów Zjednoczonych.
„Usługowy” PMI odnotował w sierpniu głęboki spadek (z 47,3 pkt. do 43,7 pkt.),
sygnalizując głęboką recesję. Ale jego znacznie starszy odpowiednik – czyli analogiczny
indeks autorstwa ISM – wzrósł z 56,7 pkt. do 56,9 pkt., wskazując na dość
dynamiczny wzrost aktywności ekonomicznej w sektorze nieprodukcyjnym. W dalszym
ciągu bardzo mocna była też presja kosztowa.
Rynek zinterpretował te dane jako sygnał kontynuacji dobrej
koniunktury gospodarczej w USA. Były to więc „złe” dane, ponieważ zwiększają
prawdopodobieństwo dalszych wzrostów
stóp procentowych, co przekłada się na niższe wyceny akcji i obligacji. A propos
tych ostatnich, odnotujmy, że we wtorek odnotowano silny wzrost rentowności na
całej długości krzywej terminowej w USA. Rentowność papierów 2-letnich poszła w
górę do 3,5%, a 10-letnich poniosła się aż o 15 pb., dochodząc do 3,34%.
Rentowności poruszają się w przeciwnym kierunku niż cena rynkowa obligacji.
O ile w Stanach Zjednoczonych głównym zmartwieniem
inwestorów pozostaje polityka Fedu, to w
Europie kryzys energetyczny zapewne doprowadzi jesienią i zimą do głębokiej
recesji. Kiepska koniunktura gospodarcza panuje też w Chinach, gdzie władze
uporczywie trzymają się szalonej polityki „zero-Covid”, zamykając
i izolując kolejne aglomeracje pod byle pretekstem.
KK
